Centra danych w służbie wirtualnej rzeczywistości
Virtual reality (VR) utożsamiana jest przede wszystkim z rozrywką. Niesłusznie. Technologia pozwalająca stworzyć iluzję dowolnego ciała, w którym możemy działać jak we własnym, ma coraz więcej zastosowań biznesowych. To jednak ogromne wyzwanie dla całego firmowego IT. Jak z każdą nową technologią, wdrożenie i eksploatacja VR wymaga odpowiednich przygotowań, zwłaszcza jeżeli chodzi o przetwarzanie danych.
Według firmy analitycznej IDC w 2018 roku globalne wydatki na wirtualną i rozszerzoną rzeczywistość mają sięgnąć kwoty 27 miliardów dolarów. Jednak już w 2022 r. szacowana wartość rynku ma wynieść 209 mld dolarów. Przemysł, medycyna, edukacja czy HR to obszary, w których wykorzystanie VR już przynosi spektakularne efekty.
Jak przepłynąć ocean danych?
Jedną z głównych barier w adaptacji wirtualnej rzeczywistości wciąż jest niepewność co do efektów wdrożenia tej technologii. Ponadto zdaniem analityków z firmy doradczej Ernst & Young wiele firm nie dysponuje zasobami i zapleczem, które umożliwiłyby im bezproblemowe wsparcie rozwiązań z zakresu VR. Doświadczenia pokazują, że te problemy można jednak przezwyciężyć, np. decydując się na outsourcing technologii. Tak np. zrobiło Audi, otwierając swój wirtualny showroom w Londynie. Technologiczne know-how i zarządzanie pozostawiono brytyjskiej firmie ZeroLight.
Wdrożenie technologii to jedno, ale by wirtualna rzeczywistość wypełniała swoje biznesowe zadania, działy IT muszą rozwiązać wiele innych kwestii. Dużym wyzwaniem, przed jakim muszą stanąć przedsiębiorstwa, pozostaje przetwarzanie ogromnej ilości danych w czasie rzeczywistym. VR do działania potrzebuje bowiem stabilnej infrastruktury do przechowywania i udostępniania ogromnej pamięci masowej.
Jedno urządzenie VR może wytworzyć nawet 1 terabajt danych co godzinę, co można porównać do ok. 17 tys. godzin zapisanej cyfrowo muzyki. Przeprowadzenie 60 różnych symulacji, trwających 3 godziny każda, wymagać będzie zatem 180 terabajtów przestrzeni do składowania danych. Rzecz jasna liczby te wraz ze wzrostem popularności wirtualnej rzeczywistości będą rosnąć.
Dla wielu przedsiębiorstw zarządzanie takim wolumenem danych może być trudnym orzechem do zgryzienia. Niezbędne jest tu stworzenie wielopoziomowej i długofalowej strategii, np. z wykorzystaniem kolokacji serwerów w profesjonalnym centrum danych, lub outsourcing infrastruktury IT, jak usługi serwerów dedykowanych czy chmury obliczeniowej.
Biznes odkrywa wirtualny świat
Mimo wyzwań i przeciwności rozwój wirtualnej będzie już jednak tylko przyspieszał wraz z rosnącą świadomością korzyści dla biznesu. Efekty poważnych biznesowych wdrożeń już widać. Jedna z najstarszych brytyjskich instytucji finansowych Lloyds Banking Group od 2016 roku wykorzystuje okulary VR w procesach rekrutacyjnych. Sama świadomość tego rozwiązania zwiększyła nie tylko liczbę kandydatów ubiegających się o pracę, ale także jakość składanych aplikacji. Odsetek zgłoszeń spełniających wymagania firmy wzrósł z 40 proc. w 2014 r. do ponad 72 proc.
Podobne efekty dało zastosowanie VR w Deutsche Bahn AG. Wdrożenie wirtualnej rzeczywistości w procesach rekrutacyjnych zwiększyło zainteresowanie firmą do tego stopnia, że liczba aplikacji na niektóre stanowiska wzrosła nawet 10-krotnie.
Ciekawym przykładem wdrożenia VR z kolei w celach edukacyjnych może się pochwalić uniwersytet badawczy Case Western Reserve. Władze uczelni już w 2019 r. chcą całkowicie zrezygnować z prosektorium, a studentom uczącym się anatomii udostępnione będą narzędzia wirtualnej rzeczywistości. Będą one wyświetlać anatomiczne obrazy, a studenci będą mogli je oglądać pod każdym kątem, a także pracować z nimi interaktywnie.
Być jak Albert Einstein
Wirtualna rzeczywistość może wspierać nie tylko rekrutację czy edukację. Badacze z Hiszpanii udowodnili ostatnio, że narzędzia VR mogą nam też pomóc wykrzesać z potencjalnego pracownika jego ukryte kompetencje. Szczególnie jeśli wcielimy się w samego Alberta Einsteina.
Naukowcy z Instytutu Neuronauki oraz Wydziału Psychologii Klinicznej i Psychobiologii Uniwersytetu w Barcelonie przebadali dwie 15-osobowe grupy mężczyzn w wieku 18-30 lat. W jednej z nich umieszczono osoby o najwyższym współczynniku niskiej samooceny i najniższym IQ (według testów psychologicznych). Członkowie tej właśnie grupy dzięki wirtualnej rzeczywistości zyskali ciało Alberta Einsteina, a druga grupa otrzymała swoje własne wirtualne podobizny.
Okazało się, że osoby wcielające się w słynnego noblistę znacznie lepiej poradziły sobie w serii zadań sprawdzających umiejętność planowania i rozwiązywania problemów. Co więcej, były one bardziej pewne siebie niż osoby o teoretycznie wyższym wskaźniku pewności siebie i IQ.
Hiszpańscy naukowcy mają nadzieję, że wyniki ich badań przyczynią się do znacznie szerszego wykorzystania wirtualnej rzeczywistości w edukacji, np. pracowników służby zdrowia, czy w procesach rekrutacyjnych.